No i mamy nowy rok

Nim się obejrzałam rozpoczął się nowy rok. Spodziewam się po nim wiele, ale co przyniesie zobaczymy. Oby były to tylko same pozytywne momenty. Na wiosnę będziemy świętować rok po adopcji terierów. Pewnie pokuszę się o podsumowanie tego co udało nam się osiągnąć przez te 12 miesięcy wspólnego życia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to szykuje się również sporych zmian w moim życiu zawodowym. Pożyjemy zobaczymy:-)
Tymczasem wrócę jeszcze do końcówki minionego roku, która to jak zawsze napawa mnie stresem a to za sprawą pojawiających się ni stąd ni zowąd huków. Tym razem nie bardzo wiedziałam jakiej reakcji spodziewać się po psach. Wiedziałam, że na strzały reagują szczekaniem ale jak zareagują na serię wystrzałów? Na wszelki wypadek wolałam tego nie testować więc wymyśliłam, że o godzinie 22 wsiądziemy w auto i pojedziemy w trasę daleko od miast. Niestety wystrzałowi zapaleńcy już od południa postarali się o uatrakcyjnienie nam popołudnia i wieczoru. Strzelali w odstępach 15-30 minut przez co psy nie mogły porządnie wypocząć po długim popołudniowym spacerze. Fika jeszcze jakoś zniosła te huki i tylko szczekała ale Huntera szczekanie było mocno podszyte lękiem. Biegł do okna szczekając a potem uciekał i chował się pod stolik. Tak więc wyjechaliśmy wcześniej niż planowaliśmy i tak spędziliśmy sylwestra i początek nowego roku w trasie. Polecam to rozwiązanie osobom, którym tak jak nam nie udało się znaleźć zacisznej miejscówki na ten okropny czas. Do domu wróciliśmy po 1 w nocy gdy się uspokoiło. A w Nowy Rok aby uciec od wystrzałów uciekliśmy do lasu. A Wam jak minął ten nieprzyjazny dla zwierzaków czas?










Komentarze