Trochę o herbacie...




Herbatę piję od zawsze. Pamiętam jak za czasów prl-u pijało się ją w szklankach w metalowym koszyczku. Te marne resztki liści herbaty "Popularnej", "Assam" czy "Madras" parzyło się wtedy w małym czajniczku, jako esencję i rozlewało do szklanek dolewając wody do pełna. W przedszkolu serwowano najgorszą (wtedy) dla mnie bawarkę czyli herbatę z mlekiem. Na samą myśl chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie;-) Teraz czasem lubię zaparzyć dobrą, czarną herbatę i dodać kapkę mleka i korzennych przypraw. Wtedy jednak bawarka była moim koszmarem. Herbaty nigdy nie słodziłam i do dziś nie dodaję do niej cukru. Zdarza mi się dodać miód lub sok malinowy albo słodkie płatki róży ale na co dzień wolę ją bez dodatków. Moja miłość do herbaty rozkwitła pod koniec podstawówki. Mniej więcej w tym czasie otworzono w moim mieście herbaciarnię, w której można było napić się prawdziwej herbaty a dodatkowo można byłą ją sobie kupić do domu. To było coś! W końcu można było się cieszyć smakiem herbaty w domowym zaciszu. Spróbowałam wtedy chyba wszystkich gatunków herbat z tej herbaciarni. Namiętnie studiowałam dostępne na naszym rynku wydawniczym książki o herbacianej tematyce. Miałam mnóstwo filiżanek, czajniczków i innych akcesoriów potrzebnych do przygotowania tego aromatycznego napoju. Niektóre z nich przetrwały do dziś:-) Pamiętam, że w liceum jeździłam do Krakowa do  herbaciarni na ul. Gołębiej chyba się Gołębnik nazywała...A potem zakochałam się w herbaciarni "U Dziwisza" w Kazimierzu Dolnym. Mogłam tam siedzieć godzinami! I tak moja miłość do herbaty trwa nieprzerwanie do dzisiaj. A dziś dobrych gatunkowo herbatach jest już sporo a będzie ich jeszcze więcej ponieważ herbata staje się "modna". Moda na kawę i jej alternatywne metody parzenia mija i ustępuje miejsce herbacie. Niebawem to ona będzie królować na "salonach" i ustach wszystkich, którzy podążają za wyznaczonymi trendami. A Wy jak lubicie pić herbatę?

Komentarze

  1. Pewnie Cię zadziwię,ale nigdy nie pijałam czarnej herbaty,tzn.oczywiście próbowałam,ale nigdy się do niej nie przekonałam.....w czasach zamierzchłych kiedy to wszystko popijało się herbatą,była to zadziwiająca postawa....próbowałam się przekonać do zielonych z marnym skutkiem....pijam tylko ziołowe lub owocowe mieszanki:-)zdecydowanie wolę kawę...choć powoli zaczynam się od niej odzwyczajać...chyba na przekór tej ,,Kawowej religii,,,która zapanowała;-)))
    A z tym powrotem herbaty na salony to masz1000% racji:-)
    herbaciane,wieczorne:-***

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mnie zaskoczyłaś z tą czarną herbatą choć ja też nie je za dużo nie piję. U mnie króluje głównie herbata biała i roiboos, który tak naprawdę herbatą nie jest. Herbaciane poranne*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam białą shou mei i najróżniejsze mieszanki zielonych. Czarną piję w sumie tylko, gdy 'coś mnie bierze', najlepiej z miodem, cytryną i imbirem, ale pamiętam też czasy z esencją w czajniczku :) I never-ever z cukrem :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się jak można było pić tą czajniczkową esencję;-) Albo herbatę zalaną wrzątkiem prosto w kubku. Brrr...to była moc;-))) Zielone mieszanki też bardzo lubię a ostatnio moim faworytem jest biała herbata z dodatkiem czarnego bzu. Czarny bez uwielbiam pod każdą postacią i cieszę się, że jest też w herbacie:-) Udanego czwartku!

      Usuń
  4. Melko, masz jakąś konkretną markę tej białej herbaty z czarnym bzem, czy to Twoja własna mieszanka jest? Ściskam mocno znad kubka, a jakże, herbaty! Bo ja herbaciara jestem straszna i nie poddałam się wszechobecnej kawowej modzie - z kaw to tylko zbożowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edith, akurat ta z bzem mam z demmers tea house. To biała ekologiczna. Czasem delikatnie doprawiam ja domowym sokiem z bzu;-)
      A zbożówkę też lubię:-) a teraz akurat u mnie też herbatka ale rooibos. Uściski serdeczne*

      Usuń

Prześlij komentarz