O psie idealnym



Rok bez Iśki. Tak ciężko uwierzyć, że jej już nie ma:-( Ciągle mam wrażenie, że za chwilę się pojawi z tym swoim wielkim uśmiechem i machającym z ogonem, którym wali co sił w podłogę:-)
Miałam dziś nic nie pisać ale zmieniłam zdanie i w zasadzie ten wpis jest przeznaczony głównie dla mnie bo chyba nie będzie to interesujące dla innych. A ja chcę ją pamiętać bo to moja wielka miłość od pierwszego wejrzenia. Wszystko zaczęło się w 2003 roku, gdzieś w okolicach października a może listopada. Wiem, że trwał wtedy remont w łazience rodziców a Iśka została wykąpana w nowiusieńkim brodziku. Od dłuższego czasu szukałam psa aż w końcu zdecydowałam się na wyjazd do pobliskiego schroniska. Miałam wymagania...miała to być suczka, czarna podpalana, najwyżej do kolan, szorstkowłosa i nie szczekająca...Pani ze schroniska zrobiła wielkie oczy i stwierdziła, ze nic w tym typie raczej nie znajdę. Zaprowadziła mnie do klatek i pokazała suczki. Faktycznie w kojcach siedziały w większości duże psy a te nieliczne małe strasznie ujadały. Przeszłam przez wszystkie kojce i tylko jeden był pusty. Doszłam do końca i już byłam pewna, że zabiorę suczkę z długimi, klapniętymi uszami gdy nagle w drodze powrotnej, w tym pustym kojcu pojawiła się ONA. I od razu wiedziałam, że to właśnie ten pies jest mi przeznaczony. Zaraz zawiadomiłam kierowniczkę, że znalazłam psa i, że go zabieram. Jak Iśka wyszła a raczej wyskoczyła zza krat to zaczęła szalony bieg wkoło trawnika, który był pomiędzy klatkami z psami i sukami. W tym momencie pomyślałam czy to na pewno normalny pies;-) ale słowo się rzekło, Iśka wskoczyła do samochodu i pojechałyśmy na spacer do parku. Od razu ją puściłam! I tak bez smyczy biegała!!! Nie do pomyślenia teraz ale wtedy byłam przyzwyczajona, że moja wcześniejsza Ika całe życie bez smyczy chodziła i trzymała się przy nodze. Tak więc rozpoczęliśmy wspólne życie a już na kolejnym spacerze spuszczona ze smyczy Ika pokazała co, oprócz mnie oczywiście, kocha najbardziej...i nie było to jedzenie;-) Przez jakąś godzinę goniła wiewiórki i tak jej zostało już do końca.

w pogoni za rudzielcem;-)
Oprócz miłości do wiewiórek, Iśka uwielbiała tarzać się w dosyć nieprzyjemnych (przynajmniej z ludzkiego punktu widzenia) paskudztwach. Bardzo była z siebie zadowolona gdy znalazła jakąś padlinę albo inne paskudztwo. Pamiętam jak wytarzała się w wielkim, zgniłym płacie słoniny! Zmywanie tego nie należało do przyjemności. Będąc w temacie wodnym to Iska nie cierpiała wody. Kąpiele były dla niej najgorszą karą a kałuże omijała szerokim łukiem. Jedyny wyjątek zrobiła na wakacjach nad jeziorem gdy z łódki wskoczyła za mną do wody. Potem jeszcze był incydent nad morzem, gdzie zamoczyła łapki. Podczas pobytów na wiosce, jak tylko obieraliśmy kierunek rzeka, to Iśka wracała do domu lub urządzała sobie samotny spacer.

Jedyny skok do wody...brrr
Takie spacery na wiosce to była norma. Za każdym razem gdy przyjeżdżaliśmy musiała zrobić obchód i przywitać się z wiejskimi kumplami. Iśka była bardzo zrównoważonym psem i z większością psów nie miała problemów. Jedynym jej wrogiem okazała się czarna suka, która mieszkała w tym samym bloku co my, i którą obszczekiwała z balkonu albo na odwrót jak tamta stała na balkonie to Iśka podskakiwała pod nim ujadając co sił. Tak na marginesie Iśka była psem, który nie szczekał prawie w ogóle! Jedynie na tą sukę albo na tatę jak jadł ciastko;-) Tak, to był pies niemowa. Prawdę mówiąc bardzo mi brakuje tej cechy u terierów bo to dwa darciuchy są!

jeszcze młoda Iśka na wiosce
Wracając do Iśki to nigdy jej nie szkoliłam, a potrafiła się zachować w każdych okolicznościach. Nie było problemem pójście z nią do knajpy czy podróżowanie autobusem. Potrafiła wszędzie świetnie się odnaleźć. Taki to był fajny i radosny pies. Spędziliśmy ze sobą masę czasu i przeżyliśmy cały ogrom radosnych chwil. Trzynaście lat wspólnego życia. I nagle wszystko się skończyło:-( Mam nadzieję, że tam gdzie jesteś jest masę wiewiórek i jesteś tam bardzo szczęśliwa.

pierwsze dni w domu:-)

pierwszy pobyt nad morzem



wycieczka rowerowa:-)

radość:-)



Komentarze