Cała prawda o Hunterze

Dziś mija rok od adopcji Huntera :-). Dokładnie 24 lutego zeszłego roku wybrałam się do raciborskiego schroniska po ówczesnego Lewisa i razem wróciliśmy do domu. Przez ten rok sporo się zmieniło w naszym życiu. Prawie całkowicie zostało podporządkowane psom i pracy nad ich problemowymi zachowaniami. Dużo się przy nich nauczyłam, a jeszcze więcej nauki przed nami. Życie z jednym trudnym psem nie jest łatwe, ale z dwoma to już prawdziwy rollercoaster ;-).

Tak wyglądał Huntek jako Lewis. Styczeń 2016, schronisko. Zdjęcie p. Magdy
Jakim psem jest Hunter? Jak zmienił się przez ten czas. Co lubi a czego nie? Jakie ma dziwactwa? Co udało nam się osiągnąć z Huntkiem? O tym w poniższym poście :-)

tu taki "grzeczny chłopczyk"

a tu rozczochrany łobuz :-D
Hunter, nasz prawie niemiecki terier, zdążył się już u nas zadomowić i chyba mu tu dobrze. Pewnie chętnie pozbył by się Fiki, bo wtedy miałby więcej jedzenia, uwagi i piłek, a przy okazji mógłby spokojnie odpoczywać i nikt nie zabierał by mu miejsca na fotelu czy kolanach pańci.
Co lubi Hunter? Najbardziej lubi jeść! Wszystko! Przez ten wilczy apetyt przytył aż dwa kilo choć  jest na permanentnej diecie ;-). A wszystko przez to podjadanie na spacerach. To taki mały odkurzacz, który wsuwa porzucone kanapki i inne świństwa, a ostatnio wciągnął nawet kulę ze smalcu i ziaren, taką dla ptaszków, oraz szykował się do skoku na słoninkę wiszącą na drzewie! Na każdym spacerze muszę mieć w kieszeni jakiś dobry kasek na wymianę, gdyby przypadkiem Hunter chwycił coś czego nie powinien zjeść, a nie chciałby tego wypuścić z paszczy. Kilka razy już nam się zdarzyło płukanie żołądka wodą utlenioną i wizyty u weta. Usilnie pracujemy nad tym problemem i zaliczamy małe sukcesy, choć trafiają się takie przysmaki, że Huntek nie odpuszcza. Za to ja zaczęłam odpuszczać i jak widzę, że jest to coś co mu nie zaszkodzi, to pozwalam mu to zjeść. A w domu bardzo często przebywa ze mną w kuchni gdy coś gotuję i robi te swoje "maślane" oczy z nadzieją, że coś mi wypadnie z ręki wprost do jego paszczy ;-) Oczywiście staram się go odprawiać z kwitkiem, ale fakt faktem zdarza mi się ulec temu spojrzeniu...obiecuję sobie, że teraz będę wredna i będzie koniec z podjadaniem ;-) Pora zgubić przynajmniej te półtora kilo!

omommm pyszny żwaczyk :-)
Drugą, a właściwie nawet równorzędną z jedzeniem przyjemnością mojego psa jest bieganie.
Tak naprawdę to nie wiem czy Hunter jest szczęśliwszy jak je czy jak biega... bo Hunter uwielbia biegać i jest wtedy najszczęśliwszym psem na świecie. Od jakiegoś czasu staram się zabierać go w takie miejsca gdzie może biegać luzem. Jeszcze kilka miesięcy temu było to nie do pomyślenia, bo startował do większości napotkanych psów. Myślę, że ćwiczenia nad przywołaniem i z samokontroli miały duży wpływ na to, że Misiek może biegać teraz sam. Potrafi się przywitać z psem albo po prostu obejść go łukiem i zignorować, a jak widzi większego psa to jest w stanie zrezygnować z wpatrywania się w niego i wrócić do mnie. To chyba nasz największy sukces, bo na początku naszej znajomości przechodzenie obok innych psów było koszmarem. Nadal jednak musimy nad tym pracować. Czasem emocje biorą górę i Huntek, gdy pies na niego krzywo spojrzy lub warknie, wpada w jazgot i ciężko mu się uspokoić. Hunter jest bardzo reaktywnym psem i ze spokojnego stanu potrafi czasem go wybić naprawdę mała pierdoła.
Wracając jednak do spacerów bez smyczy to widzę, że takie spacery poprawiają mu humor. Marzę o tym by chodził bez smyczy przez cały czas,  jednak przy jego charakterze i popędzie łowieckim będzie to trudne do zrealizowania. A propo`s zapędów łowieckich to jak to terier, Hunter uwielbia spędzać czas z nosem przy ziemi. Lubi szukać myszy, kopać głębokie doły i tropić zwierzynę w lesie. Inny świat wtedy nie istnieje. Pracujemy wytrwale aby dał się oderwać od kopczyka kreta czy mysiej dziury i czasem nam się to udaje, ale i tak wiem, że z instynktem nie wygram. Dlatego tak bardzo mi zależy na wypracowaniu idealnego przywołania. Wiem, że w przypadku Huntera będzie to droga przez mękę ale się nie poddaję bo liczę, że może za kilka lat osiągniemy pełen sukces.
Poza tymi trzema ulubionymi czynnościami, Hunter lubi to co większość psów czyli zabawy, szczególnie te z piłką, spanie na kanapie, mizianie ale tylko wtedy gdy on ma na to ochotę, spacery po górach, no i morze! A szczególnie plażę, po której może biegać jak szalony (patrz pkt 2 ulubionych).
Biegam jak szalony...

...nawet na dwóch łapach :-)
 

A czego Hunter nie lubi? Jak już wcześniej wspomniałam nie przepada za psami. Ma swoich wrogów w postaci kilku psów, mieszkających na osiedlu. Jak jest na smyczy i ich zobaczy to naprawdę trudno go opanować. Nie ma kumpli i znajomych do zabaw. Hunter w ogóle nie jest typem psa zabawowego. Bardzo go wkurzają bawiące się ze sobą i biegające psy. Po tych dwunastu miesiącach potrafi się opanowywać, ale wiem, że dużo kosztuje go jak jakiś pies do niego podbiegnie z nadzieją na zabawę. Dlatego staram się unikać podbiegaczy choć nie zawsze się to udaje. Wtrącę tu mała dygresję, bo ostatnio to nam się inny problem zrobił. Mianowicie ludzie, wyciągający ręce do Huntera. Wczoraj nam zza krzaka wyszedł facet i od razu do Huntka z łapami i tekstem "nie boisz się?"(WTF!?). Całe szczęście Hunter nie odgryzł mu ręki i udało nam się szybko uciec. Byłam w szoku bo to już drugi raz z rzędu w ciągu dwóch dni i to z totalnego zaskoczenia! Wam też się to zdarza? Wracając do tematu to jak już jesteśmy przy ludziach to Hunter raczej ich toleruje, ale nie jest typem psa "towarzyskiego" i przymilającego się do wszystkich. Dużo zależy od tego w jakim jest humorze (jest dość humorzasty) i czy jest wypoczęty. W większości przypadków nie ma problemów z przebywaniem z ludźmi, ale lepiej nie zbliżać się do śpiącego Huntera, bo może być nieprzyjemnie. Nie należy też podnosić rąk w jego towarzystwie, gdyż wzbudza to w nim negatywne emocje i może kłapnąć zębami. Jako, że my jako właściciele również nie jesteśmy duszami towarzystwa, to nasze psy nie mają zbyt wielu kontaktów z ludźmi. W tym temacie, przyznaję bez bicia, to ja jestem odpowiedzialna za nasze porażki. Szczególnie jeśli chodzi o Fikę, ale nie o niej teraz mowa. Przyjdzie i na nią pora za miesiąc...równo :-). Tak więc Hunter na pewno Cię pokocha jeśli będziesz miał w kieszeni kawałek kiełbasy i nie będziesz przesadnie gestykulował ;-)


Poza tym Hunter boi się dużych psów, boi się powiewających na wietrze płacht (w dużym stopniu już to opanowaliśmy), boi się burzy i fajerwerków, nie lubi być zaskakiwany. Mieliśmy problem z rowerzystami, biegaczami, rolkarzami i autami bo Hunter wyskakiwał na nich z zębami. Ten problem został w dużej mierze złagodzony, choć czasem zdarza mu się wyskoczyć na kogoś. Takie zachowania obserwuję głównie wtedy gdy Hunter jest na smyczy lub podczas wspólnego spaceru z Fiką. Gdy biega luzem ma wszystkich w głębokim poważaniu. Hunter nie lubi również wszystkich głośnych dźwięków. Szczeka na dzwony kościelne (mieszkamy koło kościoła :-/ ), wyjące alarmy samochodowe, karetki pogotowia na sygnale itp. Całe szczęście, w większości przypadków, na komendę potrafi się zamknąć.
Ponadto pracujemy nad dotykaniem łapek, uszu itp. Miś nie lubi dotykania takich okolic. W sumie to pozwala na to tylko mnie. Zresztą jak i na inne rzeczy. Jego stosunek do R. nie jest zbyt przyjazny a nawet zdarza mu się na niego warczeć i być nieprzyjemnym. Ta sprawa niewątpliwie wymaga czasu i naszego poświecenia a w szczególności zaangażowania ze strony R.
W większości przypadków, wszystkie agresywne zachowania wynikają z tego, że Hunter jest bardzo lękliwym psem. Dlatego moim priorytetem jest zapanowanie nad tymi strachami i pomaganie Huntkowi w stresujących dla niego momentach tak aby stał się w miarę pewnym siebie psem.


Pierwsza wycieczka w góry...

Stary wyga na szlaku:-)
A jaki na co dzień jest Hunter? Ma swoje większe i mniejsze dziwactwa. Uwielbia się ocierać o co popadnie :-). Zawsze po spacerze wbiega do mieszkania i leci ocierać się o pufę. Na spacerach ociera się o tuje, żywopłoty i małe krzaczki. Lubi się tarzać ale całe szczęście nie są to, jak w przypadku Iśki, paskudztwa a raczej ciekawe zapachy, szczególnie leśne. Gdy był śnieg to tarzał się w śniegu, na plaży bardzo spodobało mu się wywalanie na plecy i piaskowy peeling. Na co dzień pozostaje mu jedynie trawa i szorstki dywan. Ponadto jak wracam do domu to zwykle kucam, aby psy mogły się ze mną przywitać. Hunter ładuje wtedy swoje przednie łapy na moje ramiona i zaczyna mnie lizać, wydając przy tym dość osobliwe dźwięki. W ogóle to Huntek ma w zwyczaju siadać komuś na stopach, włazić całym cielskiem na nas jak sobie wygodnie siedzimy i akurat pijemy kawę. Z innych ciekawostek, to jak sobie spokojnie idziemy na spacerze, i nagle R z Fiką zaczynają biec i nas przeganiać to w czarnym terierze włącza się mała turbinka i za nic nie pozwala się przegonić. Ciśnie do przodu jak mały samochodzik a ja za nim wypluwając płuca ;-).
Huntek ma sierść, która w lecie rudzieje, i której brud się nie trzyma. Ma śliczne opuszki nie do końca dobrze pigmentowane, więc są różowo-czarne, a jego nos jest z leksza wypłowiały i zmienia barwę od brązu do czerni. Na początku widniała na nim szrama, która z biegiem czasu zniknęła. I taka jest właśnie cała prawda o moim pseudo jagdterierze.
W tym roku mamy ambitne plany, tzn raczej ja mam. Oczywiście oprócz ciągłej pracy nad ogarnianiem emocji teriera, przywołaniem, nawiązywaniem więzi i opanowywaniem strachów chciałabym spróbować z Huntkiem tropienia użytkowego, zmobilizować go do rekreacyjnego agility a także nauczyć biegać przy rowerze. Dodatkowo w ramach naszego zeszłorocznego planu chcemy nauczyć psy jazdy w wózku rowerowym, tak abyśmy mogli jeździć na długie wycieczki tandemem i zdawać Wam z nich relacje na blogu . W końcu tytuł bloga do czegoś zobowiązuje ;-). Oczywiście planujemy wspólne wycieczki górskie i na pewno wyjazd nad morze. A co z tego wyjdzie czas pokaże.

Pierwsze spacery

Pierwszy raz na skałkach

Dzisiejszy, poranny spacer


Komentarze

  1. Niesamowite ile już wypracowałaś :) Ogarniasz to sama, czy masz do pomocy jakiegoś trenera/behawiorystę? Trzymam kciuki za powodzenie planów na kolejny rok. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy przeczytałam o tym siadaniu na stopy. Luna ma to samo, szkoda, że waży pewnie 3 razy tyle co Hunter ;) Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. p.s. Myślałaś może o fanpagu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, ale jakoś ciągle nie wiem czy to ma sens. Chyba swoje konto powinnam zmienić na blogowe ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz