City break, Wrocław

Ostatni weekend spędziliśmy we Wrocławiu. Wybraliśmy się na wystawę polskiej porcelany z lat 50/60-tych Polski New Look we wrocławskim muzeum. Wystawa bardzo skromna ale eksponaty piękne :-) Zauroczył nas turkusowy serwis Tom i piękne figurki z Ćmielowa. Potem był spacer po rynku i obiad w Green Way. Zmienili menu na, moim zdaniem, bardziej nowoczesne. Niestety nie podają już mojego ulubionego toptu :-( Zamówiliśmy Penne ze szpinakiem i pomidorkami koktajlowymi oraz kotleciki z ciecierzycy. Kotleciki mnie nie zachwyciły ale penne owszem bardzo smaczne choć porcja niewielka. Do tego zielona herbata. Na ciasto już się nie skusiliśmy choć wybór był całkiem spory i wyglądały smacznie ale jakoś nie było ochoty na słodycze. Ponadto szykowaliśmy się na wizytę w kawiarni w bunkrze z nadzieją na dobrą kawę i coś słodkiego. Wizyta w przeszklonej kawiarni MWW na ostatnim piętrze skończyła się na latte i herbacie z trawy cytrynowej z miodem. Ciasta były marne więc odpuściliśmy. Byłam ciekawa widoku na Wrocław ale prawdę mówiąc nic specjalnego. Tak więc trochę zawiedzeni wróciliśmy do domu na kolejną kawę i dobre domowe ciastka :-) Po tej wizycie po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że Wrocław pięknym miastem nie jest. Jednak miasta, które nie zostały zniszczone podczas wojny mają w sobie więcej uroku. Tymczasem czekam na zapowiadane w radio ociepleni do 15 stopni i idę gotować pyszną zupę pomidorową z soczewicą z przepisu Liski http://whiteplate.blogspot.com/2010/02/what-makes-me-happy.html
Pozdrawiam słonecznie!




Komentarze